Wieczór uroczystości Objawienia Pańskiego to nie była cicha noc dla domu parafialnego… Wśród nocnej ciszy Wejherowa można było usłyszeć, jak członkowie Concordii cieszą się z narodzenia Pana. Czym prędzej się wybrali, żeby grając i śpiewając kolędować Małemu. A akompaniament dopisał – przy melodii skrzypiec, fletu, gitar, klawiszy i bongosów wszyscy głośno śpiewali na chwałę Jezusa narodzonego. Dodatkową atrakcją – jak co roku – był nietypowy wybór wykonawcy i tytułu kolędy. Zaczął ksiądz: uniżył się wysoki, żeby z koszyczka wylosować karteczkę z napisanym wykonawcą – była to jakaś grupa z Concordii, na przykład redakcja biuletynu, zespół muzyczny, osoby mieszkające w Wejherowie (nie bardzo podłym mieście) czy członkowie Liturgicznej Służby Ołtarza. Chcąc się dowiedzieć tego, kto zaśpiewa, trzeba było odgadnąć kalambur przedstawiający wylosowaną grupę, co nie zawsze było łatwe, ale było za to bardzo śmieszne. Następnie losowany był tytuł kolędy, którą cała wspólnota z wielkim weselem śpiewała, czasami nawet z (wymyślaną na bieżąco) choreografią.
To był naprawdę wspaniały wieczór – szczęście, bo Chrystus się rodzi i nas oswobodzi, ale też pyszne kakao, wygodne poduszki, ciepłe światło świec i uśmiechy na twarzach… Tylko jak zwykle czas zleciał coś za szybko. Wieść to straszna, wieść to smutna, ale trzeba kończyć i wracać do domu. Ale niech nikt nie truchleje, za chwilę się znów spotkamy, a radość ze spotkania Jezusa i Panienki zaniesiemy całemu światu, jak to mamy w zwyczaju.
Mamy nadzieję, że nie pobudziliśmy żadnych pasterzów ani dobytku swego stróżów naszym śpiewaniem. Nie mogliśmy jednak być cicho, bo narodził się Zbawiciel, dusz ludzkich Odkupiciel, który był wyglądany przez nas od początku Adwentu. Podnieś rękę, Boże Dziecię, błogosław Concordii, naszym rodzinom i przyjaciołom, a szczególnie tym, którzy się pogubili. Tobie niech będzie chwała na wysokości, a nam pokój na ziemi!